tak. mimo wszystko. dziękuję ci. ukradłam światu tyle szczęścia. ledwie zmieściło się w kieszeniach. szliśmy tak przez park. jak jesienne dzieci z kieszeniami kurtek wypchanymi kasztanami. i łasica na środku drogi zapaliła nam latarnie dwojga oczu. i o wiewiórkach dokarmianych przez ludzi też coś było. idealna cisza. idealna ciemność.
tak. mimo wszystko. zdecydowanie powinnam ci podziękować. ukradłam światu tyle szczęścia. w ścianach pięćdziesiątki jedynki. kiedy jesienne dzieci opowiadały bajki. pod kocem. żeby się nie bać. żeby nie przypełzła obmierzła rzeczywistość mroźna jak buka.
żeby móc dorastać i kochać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz