- wiesz, odnoszę wrażenie że czasy w których to gołębie pocztowe roznosiły listy miłosne były o wiele lepsze. co ty masz z tej gry? lubi - nie lubi?
wiem. niektórych piosenek nie zamieszcza się bezkarnie. nie klika się bezkarnie lubię to pod wyjątkowo jednoznacznym statusem...
ale wiesz, niedługo można będzie kręcić seriale o tym jak to rozwijają się miłostki na fejsbuku. no i ja to polubiłam, a on polubił tamto, ale tego już nie, więc nie wiem co o tym myśleć?
- może masz rację. chociaż w naszym (och! jak to dumnie brzmi) wypadku pewnie i tak gołąb upuściłby niekompletnie zaadresowany liścik prosto pod moje stopy kiedy spacerowałabym kilka kilometrów od domu. co wtedy? skąd pewność że to słowa dla mnie? że to słowa od niego? że nie miał na myśli kogoś kto mieszka w tym domu z wielkim oknem pod którym właśnie bym stała. a co jeśli przez to okno zwisałby jasnowłosy warkocz a piegi deszczem posypały się na ulicę? skąd wiedziałabym że to dla krótkowłosej krótkonogiej rudej mnie?
- ech. N. jacy wy (tak, to brzmi tak dumnie) jesteście dziwni. a to pewnie nie koniec...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz