biegnę przed siebie
nad Wisłę
pod Wawel
przed siebie
żółta podkolanówka na nodze lewej zwija się aż do kostki
jesienne powietrze zatyka mi nos
oddycham ustami
pracuję przeponą
tym razem to nie śmiech
urywane oddechy jak pociski
depczę gołębie na Plantach
nieokrzesany pęd
rozwiewa mi grzywkę
liście pod stopami
tratuję
bruk krakowski
ciężkie uderzenia butów na platformach
torba w koty skacze na ramieniu
faster, faster!
pogania Biały Królik
wyskakujący z Pasażu Hetmańskiego
trzydzieści ton kebabów kręci się pod słońcem
japońscy turyści w cieniu niemieckich brzuchatych mężów kobiet
biegnę uciekam przed sobą
w biegu chwytam ulotki
ekskluzywna bielizna
obiad 15% studentowi taniej
angielski na raty
klub piwem leje
Poselska
Senacka
pijacka
wylot
zwalniam idę
przecinam
św. Idziego
czekałam tu kiedyś
na ławce
na ciebie
bo powiedziano mi
że kiedyś
tu siedziałeś
z plecakiem
niedbale
rzuconym
na zielonej ławce
ze stalowym wygiętym oparciem
tu
okolice św. Gertrudy
tu
gdzie tak często cię nie spotykam.
nie lubie uczucia zwijającej się podkolanówki...
OdpowiedzUsuńale lubię św.Idziego...:)
a ja się cieszę że widzę Cię tutaj!
OdpowiedzUsuń