SCENA I
(kawiarniany stolik kazimierskiej knajpy.
najlepiej rozegrać to na obrotowej scenie, tak aby widz widział tylko migawki emocji wypisanych na twarzach bohaterów. wrażenie obserwowanych przez przechodniów ludzi w kawiarni. raz widzimy Nene, raz Bezczelnego...)
Nene siedzi noga na nogę, głowa przechylona w stronę prawą, łokieć prawej ręki wsparty na oparciu drewnianego krzesła. Poza niedbała i lekceważąca - system obronny Nene.
Pan Bezczelny siedzi typowo 'po męsku' łokcie wsparte na blacie stolika, dłonie złożone jak do modlitwy, od czasu do czasu nerwowo szarpie serwetkę lub zbiera palcem nieistniejące okruszki ze stolika.
w tle cichutko gra: Skłamałam E. Bartosiewicz
Nene słucha chwilę, patrząc to w podłogę, to znów spode łba na Bezczelnego.
Bezczelny przerywa milczenie, wyraźnie zakłopotany sytuacją spotkania zaczyna:
PB Nene, oh Nene - dlaczego ty nie wierzysz w happy end'y?
Nene odpowiada prawie że mechanicznie
NENE pan się jeszcze pyta? jest pan bezczelny, panie Bezczelny. (ironiczny śmiech przechodzący w złowrogie prychnięcie)
PB skąd możesz wiedzieć co się wydarzy? skąd możesz wiedzieć gdzie nas wywiezie kolej losu...?
nerwowe odchylenie głowy Nene do tyłu powoduje przerwanie wypowiedzi Bezczelnego. teraz to ona nachyla się nad stolikiem patrząc mu prosto w oczy
NENE błagam, tylko bez tych pseudopoetyckich i pseudofilozoficznych banałów. nie wierzę w happy end'y - to ma panu wystarczyć. ach, mogę jeszcze dodać - mierzi mnie to, gdy używa pan zwrotu "my" - bo to abstrakcja. poza tym, wiem co się wydarzy. lejąc kwas do mojego serca zapyta pan: "czy łaskocze?"
PB Nene, jesteś okrutna.
wracając do poprzedniej pozycji
NENE będziemy się teraz licytować kto kogo bardziej rani, niechże nie będzie pan dzieckiem...
blackout
do pełnego wyobrażenia sceny muszę tylko znać kolor twojej sukienki (bo na pewno miałaś wtedy na sobie sukienkę!)
OdpowiedzUsuńach! jak ja lubię takie scenariusze. i te didaskalia... pierwsza klasa!