piątek, 11 września 2009

myśl 2. [+ appendix 1. & 2.]

jedna z wielu podmiejskich wsi.
taka sama jak wszystkie [dla mnie wyjątkowa].
świeży nieco spieczony chleb z piekarni posypany sezamem
z serkiem białym - wiejskim! - za 2.29 [sic!] i kawa [nie.zbożowa bo ciśnienie zbyt niskie...]
w paczce czai się gromadka zielonych łebków zapałek
podpalam gaz pod czajnikiem z gwizdkiem który za chwilę zacznie jęczeć
od tych tortur.
i myślę jak tu jest pięknie... wielkomiejski dzwonek sms!
dlaczego nie wyłączyłam komórki...
skórka chleba skrzypi pod zębami
a tuż nad podłogą pełzną zaspane dźwięki 'light' dr.no. [przywiezione z miasta, a jakże!]
tu muzyka nie ma prawa głosu.
gdyby nie kosiarka... ech. [...]
wszędzie pachnie kopanymi ziemniakami.
jesień wita wieś. ja witam jesień. zakładam stare buty i w pola...

...

trudno powiedzieć że jestem zmęczona życiem.
w tym wieku prawdopodobnie nie zabrzmiałoby to najlepiej...
trudno powiedzieć że jestem zmęczona sobą.
to zakrawałoby na początki depresji...
jednak jestem zmęczona tym wszystkim
i czajnikiem atakującym gorącą parą
i mlekiem które jak na złość musi tworzyć
kożuszki.

+

nie rozumiem.
za mądre.
zbyt dziwne.
tu nie ma nic do rozumienia
tu chodzi o odczuwanie.
nie to wielkie
witkiewiczowe
metafizyczne.
bo to zbyt WIELKIE.
ale takie zwykłe
najzwyczajniej codzienne...

mucha zatacza kręgi nad białym parującym kubkiem.

1 komentarz:

  1. żałuj, że nie czujesz zapachu słonecznego krakowa
    wdzierającego się na antresole
    jakby pański anioł w swej godzinie
    skrzydłami niebieską woń roznosił
    aż śpiewać się chce, że w lekkim powiewie przychodzi pan
    magnificat wypełnia dom mój pusty niezwykle
    kolejny już raz
    wielbi dusza pana mego moc

    OdpowiedzUsuń