sobota, 21 maja 2011

Ofelia zwiała z klasztoru rzygając na przystanku lini numer 50.

spośród wszystkich kolorów włosów upodobała sobie rude.
wiedziała że to zły wybór.
średniowiecze ochrzciło ją wiedźmą
czasy współczesne... chyba jeszcze gorzej.

dzień apokalip[s]y - pomyślała wychodząc ze swojej norki.
niebo mrużyło łzawe oczy.
skrzywiła się w gorzkim grymasie.
zmarzła w stopy przepływając w trampkach przez torowisko.
podbiegła do krawędzi świata namacalnego.
zwiała z klasztoru niemożliwego.
wyrzygała rzeczywistość na przystanku linii numer 50.
i westchnęła - bardzo tandetny jest twój scenariusz drogi Boże -dławiąc się własną naiwnością.

2 komentarze: