dzisiejszy dzień spędzam siedząc w pasiastym szlafroku i narzekając na ból w boku który męczy mnie już od ponad tygodnia. do lekarza nie pójdę. a jakże! nie lubię zapachu przychodni. nie lubię pań w rejestracji. nie lubię kiedy zakładają mi kolejną kartotekę. kartotekę rozkładu mojego ciała. lekarzy też nie lubię. zapytają czy boli. siądą odgrodzeni białym stołem. wypiszą świstek i wyproszą. w końcu twoja choroba nie jest jedyną chorobą na świecie. a już na pewno nie najważniejszą. moje endorfiny rozsypują się na korytarzach przychodni. lecznic. szpitali. wolę trzymać je skumulowane w swoim wnętrzu lecząc się czym popadnie. w domu.
- akceptujesz to że między nami jest tak jak jest, prawda?
- hmm... a mam inne wyjście?
- no... nie.
- no właśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz