poniedziałek, 23 maja 2011

"I feel empty. I am so fucking empty. I don't know who I am."

JOY Ekipy telewizyjne mają w sobie coś kojącego, kiedy sobie wyobrażę, że to wszystko tutaj to tylko epizod w serialu telewizyjnym, od razu czuję się lepiej, bo seriale dobrze się kończą, zawsze, przede wszystkim w telewizji żadne pytanie nie pozostaje bez odpowiedzi, a żaden problem bez rozwiązania, źli umierają, a dobrzy jakimś cudem zawsze odnajdują jeden drugiego. A tego przecież nie da się powiedzieć O TYM CHOLERNYM PRAWDZIWYM ŻYCIU ALBO JAK KURWA TO COŚ SIĘ NAZYWA, tu wszystkie pytania pozostają niestety bez odpowiedzi, bohaterowie wciąż się zmieniają, ostatecznie człowiek traci kontrolę nad całą akcją, żadna z postaci nie ma jasnego, zrozumiałego motywu, ma się wrażenie, że wspólnie oglądamy scenę, jak popadamy w obłęd, nikt niczego już nie rozumie i NIE właśnie że ludzie NIE odnajdują się ponownie, rozstają się, jeszcze zanim w ogóle się spotkają, a ich życie opowiada im pięćdziesiąt tysięcy różnych historii, których oni nie rozumieją i w które nigdy nie są w stanie wejść do końca. [...] Wszystko musi być proste i zrozumiałe bo inaczej uruchamiają się procesy wymykające się spod kontroli. W życiu chodzi przecież o to, żeby było jak najmniej komplikacji i żeby po prostu przez chwilę móc funkcjonować tak, żeby nie wpędzać od razu wszystkiego i wszystkich w obłęd. To by był cel!

„Joys World – a world of Joy”

JOY Kocham cię

TOM To słowo na K. Zaczynam się bać.

Joy śmieje się.


Richter Falk Electronic City

myślę (jak) JOY
cut.

2 komentarze:

  1. popatrz na to z innej perspektywy: życie to taka sztuka Witkacego. takie pomieszanie z poplątaniem i bez odpowiedzi jak po co i dlaczego. a Witkacego przecież lubisz. wyobraź sobie więc, że grasz w jego sztuce, że jesteś częścią czystej formy. czy to nie brzmi pięknie? czysta forma to właśnie my i nasze życie. o! tyle moich przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. droga,
    Witkacy ostatnio chce mnie zaszufladkować.
    chce uczynić mnie jedną z tych których u niego tak wiele.
    moja autonomiczna pozycja w jego świecie zaczęła go uwierać. przestał rozumieć że nie jestem jego wymysłem, jego własnością.

    wiesz, widziałam dziś te kobiety demoniczne. nieszczęśliwe i samotne siedzące na ławeczce na Plantach. przechodziłam obok a one zrobiły mi miejsce obok siebie...
    NIE CHCĘ.
    nie jestem żadną femme fatale ani katedrą uwodzenia.
    uciekłam.
    uciekłam po dziewczęcemu zachwycić się niebieskimi różami na Rynku...

    "znów płakałam
    wczoraj znów płakałam
    że nie umiem na skrzypcach grać
    i że wszyscy umrzemy
    wszyscy..."

    OdpowiedzUsuń