łapię świetliki w dłonie
pchają się do oczu i ust
rozświetlają od środka
a ja siedzę na parapecie nieświadoma niestałości świata
i jest mi dobrze
patrzę na deszcz i czuję jak świat przemija beze mnie
ja trwam w określonym odcinku czasu
miejsca
jak to się stało że samotność spakowała walizki
robiąc wolne miejsce w moim mieszkaniu
tuż obok mnie?
nie wnikam nie tłumaczę
próbuję tylko zrozumieć
świetliki rozumieją
a ja się cieszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz