Nena ma kwiaty powoju we włosach.
Stasiek - ziarna powoju w kieszeni.
on leży na łące pełnej ostów.
ona ma nogi zanurzone w zbożu. szepcze:
drogi Staśku, uciekajmy.
wiatr się zrywa i burza nadciąga z zachodu.
pszenica nie otula już ciepłem ale trupim jadem
owies zczerniały od deszczu.
ucieknij ze mną do miasta turystów
gdzie ludzie w szarych płaszczach wydają się mniej straszni
gdzie przed kamerami robi się słodkie miny
gdzie śmierć smakuje jak ciastko z wisienką na czubku.
drogi Staśku, podróż nas zmęczy mniej niż to życie
niż to ciągłe balansowanie na granicy życia w pełni
jedźmy już dziś. nie zapomnijmy zabrać kromki chleba
soku multiwitamina z magnezem. słoiczka kawy.
nie zapomnijmy o notatnikach. kartkach. podartych sercach
resztę przecież zostawić można
bo chyba kiedyś tu wrócimy - nasze Jeziory na nas poczekają.
jeszcze nie czas na koniec.
on patrzy na nią z wahającą się czułością.
ona na niego z lękiem zmieszanym z nienawistną miłością.
zostają na swoich miejscach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz