wtorek, 5 października 2010

mataforgana.

zimny parapet mieszkania wypełnionego domówką
ulica dymi mroźnym powietrzem
wieszam obłoczki oddechu na przeciwległej kamienicy
gapię się w okna tępym wzrokiem
dzwonię do ciebie
słyszę pocztę głosową
zaczynam pisać
oddzwaniasz

nie mam nic
zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem

a przecież dawno nie było tak dobrze
przecież dawno nie było tak dobrze
bierzemy równo po pół
pół na pół

w przyszłym tygodniu naładuję baterię serca
patrząc ci w nienaturalnie rozszerzone/zwężone źrenice

2 komentarze:

  1. czyli szykujesz się na spotkanie ze swoim własnym Panem Mansonem?
    miłego zachwycania się jego (innymi niż wszystkie) źrenicami.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak. mam nadzieję. serce nie może usiedzieć spokojnie. wyrywa się wszechtętnicy.
    that's so lovely!

    OdpowiedzUsuń