niedziela, 17 października 2010

appendix 67.

zaaplikowałam sobie podróż ponad chodniki
cisza szepcze plącze faszeruje smutkami bez sensu
PRZYPOWIEŚĆ O ZAGUBIENIU W CZASOPRZESTRZENI
szelest szelest szelest
tak cudownie się myśli
nigdy nie myślałam że może być aż tak
sufit podłogą
maszeruję choć leżę
mdleję znów zawęża się pole widzenia ku innym światom prowadzi
wiązka czarnego światła
niepojętą mocą ja jestem na zewnątrz a mieszkanie we mnie
to ja mam ściany miętowe - ono mięśnie i skórę
bije mu serce ja murem jestem.
zawsze warto zapukać do drzwi
pod stopą plastelina podłogi krzesła przechylają się
jest tak miękko tak ciepło
[...]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz