sobota, 27 lutego 2010

ne(n)oeklektyzm.

zapiszę się dziś na śmierć!
szaleje mi tętno, szaleje ciśnienie
(po trzech sobotnich kawach?
czy przy lutowej dwudziestce siódemce?)
autobus z zepsutymi drzwiami zajechał pod piekarnię
i wsiadłam sama jedna jedyna ja
3,20 studencki
na pieniądze nie przeliczę myśli z dworca podmiejskiego
jakaś nienormalność i paranoidella wkradła się w mój mózg
wpiła się zębami
do rzeczy.
ad rem.
i stoliki z maszyn SINGER
też takie będę miała i ściany turkusowe
niebieskie... niebieskie... niebieskie... nie-bies-kie - czyli, że nie od diabła
to jaki diabeł mnie nimi katuje?! jaki pytam...
a tu
If it's a crime...
i para siedząca na jednym krześle
w dwie osoby na jednym ! (też mnie to zdziwiło)
para... para ócz. para ócz-uć. bieskich.

między domem na górce a ad remem
(a dokładnie odwrotnie)
złapała mnie piosenka "twoja lawa"
wiem że nawet mi (której wszystko wybaczyć się da)
nawet trzeci kolczyk w uchu i tęczowy żyrandol Gypsy Leitmotiv
takiego kiczu jak ta piosenka zespołu sixteen chyba nie.
i skąd mi się to wzięło
ze słów ze snów znów
przesilenie wiosenne jest w stanie
(i co ważniejsze - robi to !)
łączyć przeróżne (nie tylko) rzeczy
Amelię z piosenką z 1996 roku
Kraków z Rzeszowem
przyklejając kałużami przystanki
podskakujące w autobusie serce
w połowie drogi do domu
przebi(j)śniegi i TVN.

nie. więcej nie powiem !
lodówka i
mam nowy plan.

... a idę tak jakbym po lodzie cienkim szła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz