wyda się ta sprawa z wydawaniem się
choć jawa to, nie faza REM, a ciało bodźce
chwyta w locie
i realniej, namacalniej, niż w godzinie
tak konkretu pełnej jak ta –
chyba już nie będzie
a kiedy zaniknie, jak mięsień zanika
korzonek, którym w pozór tak wrosłam
i znaki rozpoznam iluzji – szczególne, to
runę w szaleństwo, w stuporze zastygnę
gdy wyda się, że wydaje się to wszystko…
lęku pręcik, gdzieś za mostkiem, przy aorcie
żarzy się bez przerwy…
jak w żarówce mały drutu zawijasek
co wiązkę światła sączy…
uśmiecham się do ciebie
z miast
zza miast
zamiast wieczornej rozmowy
uśmiecham ; >
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuń