na nadgarstku wypisane "LEAVE A SCAR"
aż dziw bierze że przez cały dzień się nie zmyło
nie starło
na pył
na proch
na miazgę
niebieska żyła pod skórą i bezczelnie kwiczący napis
tylko tyle
aż za dużo
palce ręki prawej bawią się dużym czarnym cekinem oderwanym z sukienki
ton głosu ciepły
miękki
rozmydlony
uśmiecham się do ciebie przez szklane oko komputera
przez łącza przetaczam trochę gorętszej krakowskiej krwi
przez głośniki słyszę to co ty słyszysz
(prawie jakbyś tu siedział)
od tygodnia nic nowego: chcę cię zobaczyć.
nie! wróć - chce się Z TOBĄ zobaczyć.
bo między tymi dwoma jest subtelna różnica.
z tobą nie śmierdzi sentymentem
- już nie mogę znieść tego dusznego zapachu gnijących wrześniowych liści
samobójczo skaczących z drzew na parkową ścieżkę
- już nie mogę znieść tej suchej kromki chleba z masłem
grzęźnie w gardle
pali piekielną siarką
- już nie mogę znieść kilku słów których nie potrafię wyrwać pamięci
(och, gdyby było tak można!)
jak gwoździe ze ścian
jak serce z piersi
jak nogi niewinnej muszce
(och, gdyby...)
coś na kształt Nosowskiej śpiewającej "Na całych jeziorach Ty".
OdpowiedzUsuńa co z rabatkami?
toż to właśnie o rabatkach... jeden z największych paradoksów.
OdpowiedzUsuń