jak rozjechany jeż nocą na autostradzie się czuję.
wciąż gram. wciąż oddycham.
nocami się duszę i opadam na krwistą pościel.
rankiem zawieszam sny na radiowej antenie.
czuję się jak pies którego pan zostawił samotnie w lesie.
schnę po deszczu. już nie rosnę.
wciąż mam trochę nadziei w puszce zwanej "małą rzygowinką".
Jean Cocteau był opiumistą
- on też? on też. on też!
jest. był. nie będę.
czuję się jak jeż który mleko z miseczki kociej wypija.
duszkiem. duszą
co zostanie
zawsze mi tu dają jak co zostanie.
twarda klawiatura w Auditorium Maximum nie rozumie.
czuje się jak gołąb na stacji PKP z przypaloną nogą. z naderwanym skrzydłem.
ale jak kto zapyta to fajnie jest
to
a jak kto powie że nie to go w mordę !
i kto się odważy ująć za gardło tą małą... tlącą się... ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz