jesienią się odrealniam
przenoszę i przeprowadzam
smutna znudzona egzystencją
mielę w ustach niegdysiejsze śniegi
liście w kolorach zgnilizny
lubię sama posiedzieć na kanapie
nie jeść nic
słuchać muzyki tak głośno żeby nie budzić sąsiednich duchów
wypranych z pragnień
czegokolwiek
pozamykanych w ścianach z żelbetonu
wywracam się na drugą stronę
stopy w różowych kapciach nie stoją już mocno na ziemi
wszystko znika przenika przemija
przemiła jesień
wszystko śmierdzi poranną krakowską mgłą
otwieranie okna grozi zaproszeniem złego powietrza do środka
mieszkania
mnie
kocich misek
zlewu
pachnie źle jesień
pachnie źle zieleń zgnita
zgnieciona segregowanymi na trawnikach odpadami
włażę na szczyt samej siebie i patrzę co mi jeszcze zostało
z dawnych ekstaz
je je je sień
dla mnie jesień jest moim domem. czymś, do czego kocham wracać. to w jesieni jestem najbardziej narażona na wypadki, bo wpatruję się w liście zamiast rozglądać się dookoła. jesień jest moją ulubioną porą roku. tylko co roku coraz bardziej samotną. na jesień są rozstania. i dużo pracy. jesień przypomina mi bardzo mocno czym jest życie. w jesieni się urodziłam. jestem panią jesień.
OdpowiedzUsuń